9 grudnia 2011

Maraton Pisania Listów 2011 Amnesty International


Moi Drodzy,
każdy, kto choć raz trzymał w swoich dłoniach książkę wie, że najkrótsza linijka tekstu potrafi zmienić życie. Nasze, innych. Dać nadzieje, wiarę i siłę w rzeczy, o których nigdy nie pomyślelibyśmy, że są w ogóle możliwe. W sprawiedliwość, wolność, równość. W drugiego człowieka. Kilka białych kartek, na których ktoś wylał kawałek swojego serca, ofiarował cząstkę siebie. Zlepka liter zmieniająca się w słowa, słowa urastające do zdań, zdania, które zmieniają świat. Ten Nasz - nieidealny i miejscami zły. Świat, o którego kierunku może zdecydować każdy z Nas.

W ten weekend na całym świecie wolontariusze i ludzie dobrej woli będą słowami zmieniać rzeczywistość. Wylewając swój sprzeciw w listach przeciwko niesprawiedliwości i złu, wstawią się za 10cioma osobami,  które Amnesty International uznało za ofiary łamania praw człowieka. Za więźniów obozów pracy w Korei Północnej, 20-letniego blogera z Azerbejdżanu więzionego za wpisy na facebooku, Jemenke skazaną na karę śmierci i 7-mioro innych osób, które padły ofiarami systemów, w którym przyszło im żyć.

Na stronie http://maraton.amnesty.org.pl/ znajdziecie dokładną listę wszystkich punktów w Polsce, gdzie w ten weekend każdy z Was będzie mógł pójść i wziąć udział w tej wspaniałej akcji. Akcji, która rozpoczęła się w Polsce, a w ostatnich 3 latach zaowocowała ponad 600 tysiącami listów napisanymi na całym świecie i uwolnieniem ponad 50% osób, w intencji których pisano.

Nic Was to nie kosztuje! Na miejscu będą czekać na Was: długopis, kartka, koperta, instrukcja i charakterystyka każdego z bohaterów maratonu wraz z adresem osoby, do której list należy zaadresować. Po napisaniu listu zostawiacie go wolontariuszom, a oni zajmą się ich wysłaniem. Jeśli nie macie możliwości udania się do punktu zbiórki, wystarczy znaleźć te same danie na stronie akcji, list napisać w domu i wysłać własnoręcznie na poczcie. Czy to takie trudne?

Jeszcze 20 lat temu, to my nie mieliśmy swoich praw, a o naszym losie decydował system. Nie zapominajmy więc o tych, którzy czekają na lepsze czasy dla siebie i swojej ojczyzny.

Gorąco Was zapraszam do odwiedzenia strony i wzięcia udziału w tej pięknej akcji zmienia świata, a nie dumania jedynie nad tym, jakie to fatalne miejsce. Spiszmy w tych listach lepszą przyszłość i modlitwę o dobro. Let the dream come true.

11 komentarzy:

  1. Bardzo chętnie przyłącze się do akcji, słów mi nie brak, złości i rozczarowania też, miałabym o czym pisać. Niestety póki co w mojej okolicy ani widu, ani słychu o tej akcji :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Natula, a sprawdz na stronie akcji gdzie w Twojej okolicy bedzie działać centrum. Zawsze też możesz wyczytać biografie na stronie i sama napisać list i wysłać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna akcja. U mnie niestety wszędzie daleko do najbliższego centrum, więc nie wezmę udziału, ale duchowo będę z wami wszystkimi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cyrysiu, mozesz napisać list i wysłać własnorecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo szczytna akcja, którą warto wesprzeć. Z chęcią się przyłączę. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja, jak co roku, przyłączę się do akcji :) Coroczne maratony pisania listów organizowane przez Amnesty już stały się dla mnie czymś oczywistym!

    OdpowiedzUsuń
  7. To piękna akcja, w której każdy może wziąć udział - nie tylko wielcy politycy....
    pieprz00

    OdpowiedzUsuń
  8. zaglądałam na stronkę ale widzę, że u mnie już się w okolicy zakończyło zbieranie ;] szkoda, że nie pisałaś wcześniej.

    PS. chyba coś pochrzaniłaś z szablonem ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna akcja, popieram całym sercem! Wspaniale, że o niej wspominasz

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam właśnie Twój komentarz i jednak trochę inaczej odbieram Schmitta. Myślę, że on nie gra na uczuciach, on je wykorzystuje. Wykorzystuje wrażliwość czytelnika- przecież nikt nie przejdzie obok historii małego żydowskiego, zagrożonego wojną, czy też śmiertelnie chorego chłopczyka obojętnie. I ja wylałam kilka łez- tylko dlaczego Schmitt w taki sposób to wykorzystuje, nie dając jednocześnie nic od siebie? Uwielbiam literaturę, która zagląda w najskrytsze miejsca duszy i serca; jednego z moich ulubionych pisarzy nazywam "pisarzem manipulantem" i nie mam zupełnie nic przeciwko sterowaniu, naginaniu uczuć poprzez literaturę- przecież to właśnie o to chodzi. Myślę sobie jednak, że wielką umiejętnością jest zatrzymanie czytelnika na chwilę, zaprzątnięcie jego myśli... Tymczasem ja przeczytałam "Dziecko..." w kilka godzin, wzruszyłam się, otarłam łzy i koniec. Hm, książka Schmitta bajką? Bajka, bajka, bajka w swojej prostocie jest piękna- ja nie dostrzegam tego piękna przekazu tutaj... Szanuję jak najbardziej i podziwiam, że sztuka Schmitta kogoś do głębi porusza, dla mnie to jednak literatura, której zamysłem nie jest ochrona "przed upadkiem i odczłowieczeniem"... Niemniej jednak, jak pisałam, szanuję i Twój widzenia z całego serca :)

    OdpowiedzUsuń