15 grudnia 2011

Elif Safak "Czarne mleko"


Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że gdyby poprosić przypadkowo napotkanego mężczyznę o pisemną odpowiedź na pytanie “Co wiesz o kobietach?”, oddałby zupełnie czystą kartkę. Lekko zmieszany albo dowcipnie pewny siebie uśmiechnąłby się przy tym szelmowsko i dodał: „Ale i tak Was kochamy”. Nie ma się jednak, co bulwersować tym faktem drogie Panie, gdyż niejednokrotnie same dla siebie stanowimy nie lada zagadkę. Odnoszę wręcz wrażenie, że im więcej mamy możliwości w życiu, tym łamigłówka mocniej się komplikuje i gmatwa. Aż pewnego dnia przychodzi Nam siąść przy biurku mierząc się z tym samym zagadnieniem i okazuje się, że nie możemy przestać pisać, a kolejne, przeciwstawne sobie akapity, niczym klamrą spina zwrot „Bywa jednak, że…”. Bo być kobietą to wcale nie taka łatwa i prosta sprawa, jakby się mogło zdawać postronnym. Owszem stan, jak każdy inny, ma swoje wady i zalety, ale przez nieustanną mutacje nie daje się jednoznacznie sklasyfikować. A to męczy. Tym dotkliwiej, gdy każdego dnia przybywa kolejnych zmiennych.
Wiedziona notką wydawniczą i kilkoma krótkimi opiniami, spodziewałam się ckliwej historii młodej matki, która padła ofiarą depresji poporodowej. Oczekiwałam smutnej lektury o egzystencjalnych rozterkach, wątpliwościach i lamentu duszy. Wyżalania się i smarkania w rękaw, jak to ciężko i pod górkę ma w życiu ładniejsza z płci. Przygotowałam pudełko chusteczek, tabliczkę czekolady i telefon z numerem przyjaciółki. Ku mojemu zdziwieniu i nieskrywanej radości rzeczywistość okazała się dużo lepsza.
Elif Safak jest kobietą, wziętą pisarką i felietonistką rodem ze Stambułu. Córką rozwódki, żoną stoika, matką Zeldy i Zahira, wykładowczynią na wielu zagranicznych uczelniach. Turczynką, która żyje na styku kultury wschodu i zachodu. Jest też Sufistką. Sofistką zaledwie bywa. Ale jak sama mówi, nie zawsze potrafiła być przez te mnogość szczęśliwa. Nie doceniała jej „należycie” i nie akceptowała. Gubiła się w niej i miotała. Buntowała przeciwko kolejnym rolom, które przychodziło jej odegrać kosztem pozostałych, w tym wysoce zmaskulinizowanym świecie. A mimo to postanowiła śladem swoich poprzedniczek - pisarek - wybrać się w podróż w poszukiwaniu swojej kobiecości i znaleźć równowagę dla wszystkich „chce” i „mogę”. Tak oto powstało „Czarne mleko”.
W tej autobiograficznej powieści pisarka przez pryzmat własnych doświadczeń stara się opowiedzieć historie współczesnych kobiet. Nakreślić ich problemy i stworzyć uniwersalny portret psychologiczny. Pisze o funkcjach, jakie przyszło nam – przedstawicielkom żeńskiej części społeczeństwa, pełnić w XXI wieku i zmianie, jaka zaszła w postrzeganiu tego stanu rzeczy, na przestrzeni ostatnich stuleci. Roztrząsa w tym celu swoją wieloelementową kobiecość, która musiała pogodzić (miejscami antagonistyczne względem siebie) potrzeby: miłości, małżeństwa, macierzyństwa i pisarstwa. Prowadzi gorzko-słodkie dialogi ze swoim sześcioosobowym alter ego w postaci "calineczek", rysując tym samym złożoność damskiej osobowości. Nawiązuje do swojego dzieciństwa i dorastania, by podkreślić ogromną rolę tradycji i norm w kształtowaniu się oczekiwań, na które obecne kobiety, niezależne i wolne, nie chcą się łatwo godzić. Wspomina swoje manifesty feministyczne, pierwsze spotkanie z mężem, które w jednej sekundzie obróciło je wszystkie w pył i opisuje swoją wewnętrzną walkę z depresją po urodzeniu pierwszego dziecka. Śmieje się z hormonalnych burz i tykającego zegara biologicznego. A w międzyczasie zgrabnie przywołuje liczne biografie znakomitych pisarek tj.: Virginia Woolf, Sylvia Plath, Doris Lessing, Anais Nin, Lou Andreas-Salomé, Zelda Fitzgerald czy Simone de Beauvoir, posiłkując się ich historiami w szukaniu siebie i uniwersalnej prawdy. Całość jest przy tym lekka, zwiewna i niesamowicie eteryczna.
Rozszczepienie jaźni nigdy wcześniej nie miało tyle uroku, co w powieści Pani Safak. Czytając te książkę ma się wrażenie, że siedzi się w kawiarni z najlepszymi przyjaciółkami, przy wyśmienitej kawie i plotkuje bez opamiętania. Trochę narzekań, odrobina ploteczek, szczypta pikanterii i nieopisana atmosfera zrozumienia i akceptacji. Uskrzydlająca lektura. Zdecydowanie najmilsza literacka niespodzianka, jaka spotkała mnie w tym roku. I choć czasami żałuję, że o kobietach na poważnie piszą wyłącznie inne kobiety, to dziękuję Elif Safak za te książkę z całego serca. Po tej lekturze każda z nas ma bowiem szanse poczuć się silniejsza i pewniejsza, że może więcej i mocniej. Mieć i być. Myślę, że dla Panów to też będzie ciekawa pozycja, która pozwoli im zachować wiele ciepła i zrozumienia dla wszystkich Dam swojego życia. Tym bardziej, że pisarka jest wytrawną gawędziarką. 
Ogromnie polecam.

16 komentarzy:

  1. Tę książkę mam w swoich planach i po takiej recenzji już nie mogę się doczekać, kiedy zagości ona w mojej biblioteczce:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczułam się zaciekawiona tą książką. Jak ją gdzieś napotkam, to chętnie przeczytam.
    ps. śliczny masz nagłówek, nie mogę się napatrzeć na to cudo.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sześcioosobowe alter ego? jak to pokonać ;).
    czuje się zainteresowana, chociaż już kilka książek z literatury tureckiej przerobiłam, mimo to jako kobieta lubię czytać o kobietach, a nóż widelec dowiem się czegoś nowego o sobie samej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. kasandra - naprawdę warto :)

    cyrysiu - koniecznie. Ta książka jest warta tych dwóch wieczorów, które trzeba jej poświęcić :) I dziękuję za komplement. Cieszę się, że Ci się podoba. Zmiana niestety była podyktowana jakimiś błędami w starym szablonie, co utrudniało kilku osobom wchodzenie na bloga. Może daleko mu do ideału, ale nie jestem plastycznie uzdolniona niestety :)

    Natula - jak się tak dobrze zastanowić, to u nas można spotkać z całą pewnościa i 8mio krotne okazy. Na szczęscie demokracja przy dobrych chęciach jest mozliwa :) A co do odkrywania nowych rzeczy... myślę że akurat kobiecosc mamy w 1 paluszku, tylko nie zawsze przyglądałyśmy się jej dość uważnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi baaardzo zachęcająco, więc z pewnością kiedyś przeczytam :D.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra. Przyznam się, że pierwsza część recenzji mnie trochę zbiła z tropu i lekko wzburzyła. Cały czas istnieje pogląd, że my - kobiety, mamy ciężki charakter. A faceci to niby co? Też często nie jesteśmy w stanie ich rozszyfrować, do końca poznać.
    Co do samej książki, to prędzej czy później sięgnę, chociaż okładka nie jest tak zachęcająca jak recenzja.
    Te "calineczki" mnie zainteresowały, jestem ciekawa jak wyglądają rozmowy z nimi, dlatego muszę się za nią rozejrzeć.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Julia, mnie się raczej skojarzyło z napotkaną kiedyś w księgarni książką pt. "wszystko co mezczyzni wiedza o kobietach", ktora była zbiorem czystych kartek. W sumie kiedy zadałam to pytanie swoim znajomym nie wiedzieli jak odpowiedziec, bo wszystko opierałoby się na kontrastach. "mila, ale czasem...". To już kobietom łatwiej było zapisać choć 2 podpunkty odnośnie mężczyzn. I pewnie masz racje, ze nie ma co generalizować, ale czy chociaż raz w zyciu nie miałaś wrażenia że jesteś sama dla siebie zagadką? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odnosząc się do kobiecości, do istoty bycia kobietą to muszę wspomnieć o pewnym wierszu (może znasz: A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał...?)Juliana Tuwima, który w sposób przewrotny ujmuje tą tajemnicę, jaką jest kobieta. Zresztą pisać o kobiecie, o jej cielesności, ale i duszy, uczuciach i pragnieniach, o jej roli pełnionej w świecie musi być trudno. Cieszę się, że książka tak bardzo przypadła Ci do serca, że odpowiada Twojej wrażliwości, a jako że ufam Twojemu gustowi bardzo, to sama, jeśli nadarzy się taka okazja, z przyjemnością sięgnę.
    Ach, no i zarumieniłam się czytają ostatni wpis u siebie i- nie zgadzam się z nim w ogóle. Czytając Twoje słowa zaskakujesz mnie tym, jak głęboko odczytujesz literaturę, w jak piękny sposób o niej piszesz i jak wiele masz w tej kwestii do powiedzenia. I cieszę się bardzo, że literatura staje się przyczynkiem do tak miłych i interesujących dyskusji nawet w tym internetowym świecie :) Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  9. She - hehe, miałam miałam, aczkolwiek uważam, że faceci są tak samo jak my (albo w mniejszym stopniu) pokręceni.
    Tę książkę "Co faceci wiedzą..." kupiliśmy naszym chłopakom z klasy na Dzień Chłopaka. Za bardzo to oni się nie cieszyli, bo kto chciałby otrzymać książkę z pustymi kartkami? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie wiem,raczej nie dla mnie.. Chociaż może kiedyś,kto wie;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Patrząc na okładkę pewnie w ogóle bym nie była książką zainteresowana, jednak po twojej recenzji wiem że byłby to wielki błąd i strata. Z chęcią przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tej autorki właśnie czytał Lustra miasta :) A przeczytałam też Bękarta ze Stambułu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No przecież powstała książka "Wszystko co mężczyźni wiedzą o kobietach" baaaardzo ciekawa i prawdziwa :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem ciekawa tej książki. Myślę, że mogłaby mi się spodobać, więc będę szukała. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Alu, piękny ten cytat z Tuwima :) Zapisuje i zapamiętuje z miejsca :) Dziękuję

    Julia, ja myślę, że jakby nawet zapisana była, to w tym wieku i tak by nie zrozumieli :)

    Miravelle - na każdą książke przychodzi czas :)

    Gabrielle - a mnie własnie okładki wszystkich książek Safak podobają się ogromnie! Patrz jak to każdy dzierży swój własny gust :) Choć przyznać muszę - ta jest mylna.

    katrin - i jak? Udane? Podobały Ci się? Ja mam je niestety dopiero w planach.

    madziutek - i bardzo pusta? :D

    Irytacja - jakakolwiek będzię reakcja uczuciowa względem tej książki, to nie będzie zmarnowany czas z całą pewnością :)

    Pozdrawiam drogie Panie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Znakomita powieść o rozdarciu kobiety pomiędzy rolami, wymaganiami spełecznymi i pragnieniami, czytałam ją z poczuciem, że jest o mnie. Polecam każdej kobiecie, nie tylko tym, co są już matkami...

    OdpowiedzUsuń