2 listopada 2011

"Dziewczyny wojenne" Łukasz Modelski

Za każdym razem, kiedy jadąc autobusem przysłuchuje się rozmowie przypadkowych nastolatek, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dzieli nas pokoleniowa przepaść. Wulgaryzmy, powszechny brak szacunku wobec wszystkich, w tym siebie samej. Różnica nie do pokonania w poglądach, systemach wartości i moralnych podwalinach istnienia. Łapię się z przerażenia za głowę, bo przecież jeszcze niespełna 8 lat temu, to ja byłam ta pyzata młodą dziewczyną, która z ogromnym podekscytowaniem odliczała dni do matury i dorosłości mieniącej się wówczas w wyłącznie tęczowych kolorach. Większa od Kolumba, mądrzejsza od Einsteina, a już z całą pewnością ciekawsza od wszystkich babć i dziadków, za czasów których nie działo się nic ciekawego. A nawet jeśli – to było nudne, jak lekcje historii z których nic sensownego nie wynika dla młodej, ciekawej świata kobiety z nieograniczonymi możliwościami.
            W sierpniu 1939 roku jedenaście przypadkowych dziewczyn, bohaterek książki Łukasza Modelskiego „Dziewczyny wojenne” również miało wielkie plany i jeszcze większe marzenia. Magda, Hala, Jagoda, Zenia, Dzidzia, Basia, Irka, Wandzia, Lala, Ala i Zosia stały u progu tej samej dorosłości, choć w trochę innym świecie. Jeszcze pełne naiwności, wiary, niektóre odrobinę krnąbrne, inne zwyczajnie zagubione, starały się wybrać najlepszą dla siebie drogę. W ich przypadku los postanowił jednak zawężyć możliwości i ścisnąć wolną wolę wyłącznie do dwóch opcji: żyć lub umrzeć. Wybuch drugiej wojny światowej przewrócił do góry nogami wszystkie tlące się w głowach i sercach scenariusze przyszłości. To, co miało być najpiękniejszym okresem życia stało się najczarniejszą kartą historii.
Każda z dziewczyn opowiada poruszającą historie swojego życia w cieniu trwającego konfliktu zbrojnego, a każda z tych opowieści choć na pierwszy rzut oka różna, tak jak one same, w ostatecznym rozrachunku składa się na wspólny obraz niesamowicie heroicznych kobiet, które pisały historie Polski swoimi bohaterskimi czynami. W ich przypadku studia i podróże przerodziły się w pracę w konspiracji, walki zbrojne, ucieczki, pojmania, tortury, ratowanie życia niewinnych, a niejednokrotnie również własnego. W nieustającą gotowość do poświecenia się za sprawę, czy to jako żywa torpeda, odważna łącznika czy też kochanka wroga. Również w otwartą potyczkę z agresorem, ale także z głodem, strachem i własnymi słabościami. Nie zapominały przy tym jednak kochać, dawać z siebie drugiemu człowiekowi i być iskierką ciepła, przy której pielęgnowano nadzieje na lepszą przyszłość.
Powieść, a może raczej reportaż Łukasza Modelskiego, nie jest książką historyczną, lecz pozbawioną zbędnego patosu i  ceremonialności opowieścią o całkiem zwyczajnych kobietach, które pozostały ludzkie w odhumanionym świecie, co czyni je wyjątkowymi. Nie dość silne by walczyć u boku mężczyzn na froncie, prowadziły miejscami dużo ważniejszą i niebezpieczniejszą kampanie o wolność swoją i umiłowanej ojczyzny. Skromne, szczere i pokorne nigdy nie domagały się uznania i poklasku, przez co historia II wojny światowej to głównie historia mężczyzn. Złożyły na ołtarzu ojczystej ziemi nie tylko swoją młodość, ale również zdrowie i godność. A mimo to nie jest to smutna opowieść, lecz poruszająca, pełna siły i pozbawiona egoizmu, tak modnego w dzisiejszym świecie. Świecie, który stara się zrzucić silne kobiety do podziemia, uznając je najoględniej za niekobiece feministki, niechciane przez żadnego mężczyznę, i który napiętnuje je za rozwijającą się karierę, w często uważanych za wyłącznie męskie branżach, wyśmiewając przy tym ich aspiracje i marzenia. A przecież nasze babki i matki w osobach tych jedenastu niezwykłych dam udowodniły na kartach „Dziewczyn wojennych”, że historia teraźniejszości i jej kształt to w ogromnym stopniu właśnie zasługa KOBIET.
Lektura obowiązkowa dla każdego, a w szczególności dla młodych kobiet, które wątpią w swoją siłę i tych, którzy już dawno spisali swoich przodków i historię na straty.

13 komentarzy:

  1. Kocham historię. Uwielbiam zagłębiać się dawne światy, poznawać obyczajowość dawnych kultur, przyglądać się starożytnej Grecji, towarzyszyć Napoleonowi w jego podbojach, podkradać się pod komnaty Henryka VIII, czy obserwować barwne życie międzywojennej Polski. Z zachłannością małego dziecka wyłapuję ciekawe fakty, interesujące szczegóły, pikantne sekrety ludzi, którzy swoim życiem zapisali się na kartach historii. Najbliżej mi jednak w literackich znajomościach właśnie do II wojny światowej i poznawanie historii ludzi, którzy za nasz kraj oddali życie, nigdy nie pozostanie mi obojętnym. I niezmiennie, przy poznawaniu takich pozycji jak ta, opisana powyżej przez Ciebie, widzę przed oczyma młodych studentów, dziewczęta, kawalerów, którzy stanęli w obliczu tak ważnej decyzji, którzy za obronę swojej ojczyzny poświęcili sny, marzenia, miłości...
    Myślę, że naszym obowiązkiem jest pamiętać, przechowywać wspomnienia o ich waleczności i poświęceniu głęboko w sercu, przekazywać innym, kultywować nie tylko od święta. I chociaż wiem, że młodzież teraz zdaje się już o tych ujmujących historiach zupełnie zapomniała, to myślę, że to krzywdzące tak uogólniać. Sama zaświadczam, że nie wszystkie chichoczące nastolatki nie mają żadnych hierarchii ważności, że nie potrafią szanować :) W każdym bądź razie jestem pewna, że pozycje takie jak "Dziewczyny wojenne" są niezwykle potrzebne i nigdy nie powinny zniknąć z księgarnianych półek. A ja z ogromną chęcią po nią sięgnę.
    Odpowiadając natomiast na Twój komentarz u mnie, chciałam powiedzieć, że naprawdę się cieszę, że w jakiś sposób zdołałam Cię zainteresować. Kerouac to pisarz godny uwagi, a dla wszystkich miłośników Beat Generation, jego książki to wprost skarbnice wiedzy o codziennym życiu ich przedstawicieli i tym większą radość przynoszą. Wracając jednak do Twojego pytania, to z całego serca polecam "Włóczęgów Dharmy", to zdecydowanie moja ulubiona książka Kerouac'a. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła poznać i Twoją opinię, jako że każdego nowego spostrzeżenia jestem szalenie ciekawa.
    Pozdrawiam ciepło,
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem ci, że bardzo mnie urzekła twoja recenzja. Ja z reguły omijam książki o tematyce wojennej, lecz tutaj już sam wstęp dał mi do myślenia i spowodował, że mimo wszystko chce poznać ,,Dziewczyny wojenne''.
    Swoją drogą ja także zauważyłam iż dzisiejsza młodzież rożni się nieco od naszego pokolenia, choć też dzieli mnie różnica zaledwie kilku lat.Nie wiem jak to dalej będzie, aż strach pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka mnie urzekła i porwała. Przeczytałem z wypiekami na twarzy. A co do reszty, niestety mój ebook nie jest jeszcze po korekcie :-) Wczoraj otrzymałem wiadomość od Wydawnictwa, że jutro zaczynają. Trochę mnie to dziwi, gdyż wcześniej dostałem wiadomość że właśnie kończą. Ale czekam cierpliwie. Gdy otrzymam wersję po korekcie, wtedy z przyjemnością Tobie ją wyślę, ale przypomnij mi się. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam już o tej książce wiele dobrego i piękne egzemplarze w witrynie księgarni nęcą mnie ogromnie. Historii nigdy dość w szczególności historii tak odległej i znienawidzonej przez kolejne pokolenia. Kobiety od zawsze kochałam w literaturze, szczególnie te silne, charakterystyczne i mocno nakreślone persony budujące szkielet powieści. Tak więc z tych dwóch względów- miłości do historii i zamiłowania do płci pięknej w literaturze sięgnę po tę lekturę niebawem.
    Pozdrawiam jesiennie!

    OdpowiedzUsuń
  5. W swoją siłę nie wątpię, ale mimo tego i tak po nią sięgnę prędzej czy później, zwłaszcza, że jest to kolejna pozytywna recenzja na jej temat!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna recenzja, ale blog jeszcze lepszy. Koniecznie uściskaj Miss Jacobs za rewelacyjne zaprezentowanie Twojej osoby i bloga "Chwilozofia życia". Ja tu będę zaglądać regularnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. #Alu - po pierwsze dziękuję za polecenie książki, została wpisana na moja listę życzeń i pozostaje tylko czekać do 6 grudnia :) A co do uogolnien i generalizacji - kazda regula ma wyjątek, prawda? Ja żałuję tylko tego, że zamiast książek podobnych "Dziewczynom Wojennym" zmusza się mlodzież do wkuwania dat i nazw bez nadawania im znaczenia.

    #cyrysia - jak tak dokładniej sie temu przyjrzec, to to nie jest ksiazka o wojnie ale o życiu na tle wojny. Ludzka i na prawdę głęboka.

    #Piter Murphy - trzymam Cie za słowo :)

    #Kasia - mało jest w sumie pozycji o kobietach, ktore nie bazowałyby na podważaniu lub utrwalaniu schematow, tymbardziej licze ze będziesz oczarowana, jak normalne i niewytlumaczalnie bliskie są bohaterki tej ksiazki :)

    #Julia - grupa też się może mylic, wiec lepiej sprawdzic samej :)

    #Hiliko - dziekuje za komplement. Wiem, że dany mi został wielki przywilej w mozliwosci obcowania i przyjaznienia się z Miss Jacobs. To niezwykle inspirująca dziewczyna, która potrafi rozkosztowywać się w życiu jak mało kto i bez jej wsparcia na pewno nie byłoby tego bloga, a i pewnie mnie w duzym stopniu również. :) Aż nie sposob wyrazic wdziecznosci :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zachęcam Cię w takim razie gorąco do sięgnięcia po książki pani Woolf. Fitzgerald może zawieść, ale Virginia z pewnością nie. Przy znajomości choćby fragmentu jej życiorysu tym bardziej. Polecam również film "Godziny", gdzie w postać Virginii wcieliła się Nicole Kidman- genialny. Po obejrzeniu, na pewno bez zastanowienia sięgniesz do jej twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę czytałam i polecam ją każdemu, b oprócz historii to także świetne biografie nieprzeciętnych kobiet

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, te dziewczyny, kobiety to nieziemsko dzielne istoty, chylę czoła przed ich siłą i odwagą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Troszeczkę znam Miss Jacobs i faktycznie, jest to wspaniała osoba, bardzo inteligentna. Jej również zazdroszczę, iż ma sposobność spędzania z Tobą czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdyby nie Twoja recenzja (na prawdę świetna!), pewnie bym po nią nie sięgnęła, bo zwyczajnie nie kręcą mnie takie książki i boję się rozczarowania po przeczytaniu. Tym razem się odważę, najwyżej będzie na Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie słyszałam o tej książce i chociaż nie lubię wojennych opowieści w żadnym wydaniu bo dosyć się nasłuchałam okropnych rzeczy od Dziadka który był w obozie w Oświęcimiu to może się skuszę kto wie ...

    OdpowiedzUsuń